poniedziałek, 30 listopada 2015

Dziś dla siebie

bo tak naprawdę rzadko to ma miejsce. Kolorystycznie bardzo mi pasuje,  lubię takie zestawienie, więc z przyjemnością poczyniłam. 
Powstała też teczka na notes z transferem
i coś, czego w zasadzie pokazywać nie powinnam, bo to prototyp, próba, trochę nieudolne, bo sznurek sztywny, ale taką bransoletę na pewno jeszcze zrobię z profesjonalnego sznureczka. Wciąga ta makramka, oj wciąga.
    Dostałam  od Beatki cudną biżuterię. Żałuję, że zdjęcia nie oddają precyzji i uroku wykonania. Jest naprawdę piękna i biegnijcie dziewczyny do Beatki  z zamówieniami na prezenty gwiazdkowe, bo to jest coś, co każdego ucieszy. Motyw jest przez Beatkę malowany, a nie żadna tam wklejanka.
Za materiałki też dziękuję!
 Już po raz drugi zrobiłam schab suszony. Tym razem z rozmarynem, czosnkiem i papryką. Pycha!
A Plameczka życzy miłego dnia.

wtorek, 24 listopada 2015

Nie jest jeszcze tak źle

    Że brzydko, pochmurno, mroźno, ciemno, deszczowo - wiadomo! Prawie każdy narzeka, a ja dzisiaj przyniosłam z ogródka świeżutkie ziółka tymianku, mięty, melisy i szałwii. Dacie wiarę? Od razu humor mi się poprawił. Przecież to prawie grudzień! Jeszcze jutro doniosę oregano, bo też jest jeszcze zielone. Zrobiłam w kuchni podręczny wieszak ze świeżymi ziołami tak dla ozdoby, bo cały zapas suszu jest już w słoiczkach i czeka sobie na zimę.
   Moje papryczki dojrzewają  nadal, tym razem nie na tarasie, ale na oknie i w przyszłym roku wyhoduję sobie całe mnóstwo w skrzyneczkach, żeby późną jesienią dawały kolorem trochę radości.
W ostatnim poście nie pokazałam  choinki, jaką dostałam od Zosieńki. Niniejszym to czynię. Podziwiajcie.
A Plameczka, tym razem jak na damę przystało, wita Was z toaletki.


niedziela, 22 listopada 2015

To Zosia Samosia

robi takie cudeńka. Ja oniemiałam jak zobaczyłam, co znajduje się w środku paczki. Jaki ogrom pracy musiała włożyć Zosieńka, abym mogła cieszyć się teraz widokiem tak pięknych prac. Przepiękne wianuszki wykonane od podstaw własnoręcznie, misterne hafty, cudne bałwanki i coś, co wzbudziło zachwyt mojego M, a zdarza się to niezwykle rzadko, miniaturowe łyżwy. Cudne, cudne, cudne. Cztery bałwanki  i łyżwy, to dla moich Miśków. Wykorzystam je do ozdoby świątecznych paczuszek, a może stołu dla dzieci, jeszcze pomyślę. Naprawdę wszystko jest tak śliczne, że zapiera dech w piersi. Czuję się fantastycznie, bo wiem jak będzie wyglądał mój świąteczny dom.
ten czwarty jest duży i zawiśnie na drzwiach wejściowych. Trzy mniejsze wiszą sobie na hibiskusie i już cieszą oko.
Aniołków są cztery sztuki
Łyżwy są miniaturowe, co widać po umieszczonych na dole spinaczach.
 I ponad trzydzieści różnorodnych gwiazdeczk, które na dzień dzisiejszy wygladają tak:
Na pewno pokażę je Wam na choince.
Małgosiu, dziękuję!
U mnie kolejne pudełko, trochę bombek, no i papuzia biżuteria, która sprawia mi ogromną przyjemność.
Miłej niedzieli.

czwartek, 19 listopada 2015

Radość moja nie ma granic.

    O tym za chwilę, bo ciągle zaczynam od chwalenia. U mnie bombkowo i biżuteryjnie. Nowe prace wymagały oprawy, więc zrobiłam sobie dwa stojaczki. Papużki pieknie współpracują, bo gubią kolorowe piórka, a ja przysięgam, że ich nie skubię.
    A skąd moja radość. Otóż Renia z bloga "To co mam w głowie" widząc, że zbieram namiętnie angielską różową porcelanę, podarowała mi taki oto zestaw. Prawdziwe szaleństwo. Do tego były słodkości, suszone jabłuszka, serwetki i niebieski materiał z charakterystycznym wizerunkiem tej porcelanki. Prawda, że jest się z czego cieszyć?
Reniu bardzo, bardzo dziękuję.

wtorek, 17 listopada 2015

250,000

Łączna liczba wyświetleń

Sparkline 250,000
   Dwa dni temu sama złapałam sobie licznik, pogratulowałam też sama sobie, z radości,że tyle razy chcieliście do mnie zajrzeć, ocenić, dać dobre rady i zostawić komentarz. 
   Moje wstążeczki zdyscyplinowały mnie bardzo, więc zabrałam się za nie, ale od czasu do czasu biorę tekturę i wymyślam nowe szkatułki. One wszystkie wyglądają podobnie, jednak wysunięcie jednego boku powoduje całkowite zmiany w systemie wykonania. I kiedy zrobię tę pierwszą i wiem, jak powinnam zrobić następną, to przychodzi nowy pomysł i kolejna znowu jest pierwszą. No, tak już mam. Dzisiaj niezbyt duże szkatułki z wysuniętą podstawą, ulubionym transferem i postarzonym płótnem. Kilka osób pytało mnie skąd mam te różne pudełka. Właśnie w zrobieniu pudełka od podstaw tkwi cała przyjemność. Beatka naprawdę mnie tym zaraziła, mało tego, zaopatrzyła we wszelkie możliwe akcesoria, więc mogę działać.
I kolejne
A to dowód na to, że działam od początku
Miłego dnia. A licznik sobie chodzi, chociaż w wersji roboczej jest 250 tys. Ale niech sobie pika jak najwięcej.

sobota, 14 listopada 2015

Rany Julek!

Ale skarby! To kolejny kochany Mikołaj do mnie zawitał. Mało tego, że wspaniałe prace, to jeszcze masę różności. Zamówiłam u Mikołaja dwie ziołowe lale. Jedną dla siebie, drugą dla Ataboh. Są trzy i to jakie!  I na tym powinnam zakończyć, bo to była wymianka na życzenie. Ale gdzie tam, spójrzcie co jeszcze dostałam:

Mało tego, cały zestaw przypraw, za które Eluni rączki całuję

plus herbatka witaminowo- ziołowa i wiele różności
Głowa od nadmiaru mnie rozbolała. Dziękuję Ci kochana z całego serca.
A to maleńka zajawka tego, co powstaje w przerwach miedzy dużymi pracami. Klej jeszcze trochę mokry, ale jutro już będzie jak trzeba.
Miłego weekendu.